czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 3 - "Sachyia, Ayumi i Yuna" cz.1

PRZEPRASZAM WSZYSTKICH KTÓRZY OŚMIELILI SIĘ PRZECZYTAĆ TEN ROZDZIAŁ
JEST ON KOMPLETNIE NIEOGARNIĘTY I SAMA NIE WIEM, CZEGO JA W SUMIE OCZEKIWAŁAM XDXD
MIAŁ BYĆ ON ZUPEŁNIE INNY, ALE W OSTATNIEJ CHWILI WENA DAŁA ZA WYGRANĄ I PODSUNĘŁA INNY POMYSŁ KTÓRY NIE UMIAŁAM DOBRZE NAPISAĆ ;A;
ENJOY ~


   Błagała Kaprala w tym dniu już chyba setny raz. Mianowicie, chciała zostać jeszcze tydzień sama w starym mieszkaniu i chodzić do szkoły. Mężczyźnie tłumaczyła się, że to przez pogrzeb rodziców, a dom jest dla niej bardzo sentymentalnym miejscem. Tak naprawdę miała nadzieję, że ulotka którą znalazła w kopercie dotyczyła wydarzeń, które mają nadejść już niedługo. Niestety karteczka była w pewnym miejscu oderwana, i dziewczyna wiedziała, że na niej na pewno była data. Strzelała, nie wiedziała kiedy Turniej się odbędzie po prostu poszła na żywioł. 7 dni było dla niej wystarczającym odstępem czasowym. 
  - Proszę,proszę,proszę,bardzo ale to bardzo proszę, niech Pan mi pozwoli tu zostać! - pociągnęła go za rękaw, żeby na nią spojrzał. Jego mina nie wyrażała praktycznie niczego. Oczy bez blasku, nie patrzyły na nią tylko gdzieś w przestrzeń. 
  - Coś ty taka rozmowna? Pozwól, że Ci wytłumaczę dlaczego tak bardzo jestem na "nie".. - westchnął, zaczesując niesforne kosmyki włosów wpadające mu do oczu. - Po pierwsze - pokazał jej palec wskazujący i oparł się o ścianę - To co wydarzyło się nie dawno... Twoja ucieczka, po której znów znaleźliśmy Cię nieprzytomną pod jakimś drzewem, zniechęca mnie bardzo. Skoro mam zostawić Cię samą jak palec tutaj, nie mogę się nawet dopuścić do myśli, że gdzieś zasłabniesz lub zgubisz i nikt Cię nie znajdzie. - przerwał, a dziewczyna szybko przeanalizowała jego słowa i przewróciła oczami. - Po drugie. - tym razem pokazał dwa palce. - Nadal nie rozwiązaliśmy sprawy z dziwną śmiercią twojego taty, bo sama nie chciałaś nam opowiedzieć co się stało. - spojrzał na nią gniewnie i wrócił do monologu. - Dlatego też nie możesz tutaj zostać, bo po prostu jest siedemdziesiąt procent szans, że może Ci się coś stać. Ktoś Cię porwie, zrani, lub zgwałci... - na ostatnie słowo dziewczyna lekko się skrzywiła. Choć sama myśl, że ktoś taki jak on się o nią martwi jest pocieszająca. Uśmiechnęła się słabo, jednak widocznie. - No i po trzecie. - wzruszył ramionami. - Tam będzie Ci po prostu lepiej... Znaczy w pewnym sensie. Nauczysz się subordynacji i kultury, będziesz silna nie tylko fizycznie ale i psychicznie. - ominął ją i wrócił do salonu, zostawiając dziewczynę samą w korytarzu. 
    - Ale... Ale... Ja muszę tu zostać! - wykrzyknęła aż mężczyźnie zadźwięczało w uszach. Zlitował się i spojrzał na nią spod swojej filiżanki. 
  - Posłuchaj. Trzeba było nie narobić sobie takiego gnoju przez ostatnie dni...
Gdybyś była posłuszna już dawno siedziałabyś w swoim domciu, i spotykała się ze swoimi koleżaneczkami. - odwrócił się w stronę okna i zamknął oczy. - Życie to nie bajka, a ty nie jesteś księżniczką tej historii kochana..To czas nią jest. Biegnij, kurczowo trzymając się życia. A może coś dostaniesz w zamian. Szczęście? Miłość? Bogactwo? To jedyne prawo, którego jesteś autorem. - sam jakby lekko zdziwiony swoją odpowiedzią, pogrążył się w przyjemnej ciszy która nastała. 
  - Jeśli mi Pan nie pozwoli, to sama to zrobię.
  - To miała być groźba? - warknął, wpatrując się na nią spod półotwartych powiek. Dziewczyna miała spuszczoną głowę, a małe pięści mocno zaciskały się na końcu białej bluzki. 
   - Ostrzeżenie. - zaśmiała się cicho, kierując swoje ciało w stronę kuchni. Stąpała ostrożnie i wolno, pozwalając aby czarne kosmyki włosów opadały i unosiły się w spokojnym tempie. 
   - Masz trzy dni. - niezadowolony swoją odpowiedzią, położył się na kanapie z zamiarem zaśnięcia. Podniosła wysoko głowę i uśmiechnęła się szeroko. Ma trzy dni na odnalezienie jakichkolwiek wskazówek.  

 
W ostatniej chwili zdążyła na swoją pierwszą lekcję. Nieprzyzwyczajona do wstawania wcześnie (Kapral był leniwym człowiekiem) bohaterka obudziła się zbyt późno i cudem udało jej się dojść przed sprawdzeniem listy obecności. W jej klasie nadal panował ten sam chłód wobec jej osoby, co wcześniej. Nic się nie zmieniło. Nawet jeśli wiedzieli o śmierci jej rodziców to i tak nie dostawała żadnej taryfy ulgowej. Jednak ona nie była już taką płaczką. Na lekcjach siedziała wyprostowana z dumnie podniesioną głową. O dziwo, zgłaszała się do odpowiedzi, przez co poprawiła niektóre swoje nieprzyjemne sytuacje z ocenami. Na przerwach nie siedziała pod salą skulona, bynajmniej też nie rozmawiała. Nie miała z kim. Nikt nie patrzył na nią jak na człowieka. Spoglądali na nią jak na jakiegoś wyrzutka, margines społeczny. Uważali się za lepszych mając wszystko. Dobijało ją to. Jeden chłopak z trzeciej klasy, powiedział jej to w twarz, że nigdy już nie będzie mieć normalnego życia, nikt już jej nie pokocha tak jak jej rodzice. W takich momentach jej oczy były pogrążone pustką, nie patrzyły się na rozmówcę. Jakby ktoś odłączył ją na chwilę od świata, pozwalając innym wyładować się na niej. To pozwalało dziewczynie na wiele więcej, niż tylko przejmowanie się cudzymi myślami i opiniami. Wiedziała też, że tam gdzie pojedzie nauczą ją dużo więcej niż ona sama da radę. Jednak, będzie martwić cię o przyszłość kiedy ona nadejdzie. 
  - Przecież muszę w końcu na coś wpaść~ - zawyła, mocniej podpierając się łokciem o parapet. - Musi być przecież jakaś zbieżność, coś... coś jak nasionko...
 - Które zasieje w twoim umyśle rąbek tajemnicy, który pod upływem czasu będzie się rozwijał?  - dopowiedział jej damski, lekko władczy ton. Odwracając się napotkała parę piwnych oczu, skrytych pod gęstymi, czarnymi rzęsami. Tajemniczą postacią okazała się być kobieta, średniego wzrostu. Brązowe, lekko postrzępione długie włosy, opadały swobodnie na ramiona, zgrabny nosek pokryty był mało widocznymi piegami, a usta wyginały się w szerokim uśmiechu ukazując rządek białych zębów. Jej wzrok spoczął na przestraszonych oczach dziewczyny. Był bystry i przenikliwy, prześledził ciało dziewczyny od góry do dołu, powodując niekontrolowane dreszcze na plecach.
   - Oh przepraszam, za nachalność, nawyk zawodowy. - odwróciła wzrok, znajdując coś ciekawego w białej framudze szkolnego okna. - Zaintrygowałaś mnie. - wyznała, przeczesując palcami nasuwający się na oczy, kosmyk włosów. - Od dziesięciu minut patrzysz ciągle w ten sam, nudny punkt za oknem, majaczysz, a tą kartkę to zaraz w kawałkach będziesz trzymać. - westchnęła z rozbawieniem zabierając jej ulotkę. Szybkim ruchem przeanalizowała informację zawarte na kartce, i tak jak sprawnie ją zabrała, tak i oddała. Diametralnie wyraz jej twarzy zmienił się z łagodnego na bardziej surowy, oczy znów wydawały się śledzić najmniejszy ruch bohaterki, a usta zaciągnęła w wąską kreskę.
  - Skąd to wzięłaś? - spytała ją. Jej nagła zmiana nastawienia sprawiła, niebezpieczne spięcie mięśni u dziewczyny. Odruchowo zacisnęła mocno oczy, a prawą nogę odsunęła lekko do tyłu. Twarz zakryła rękami, czekają na następny ruch przeciwniczki i patrząc się na nią wzrokiem zbitego szczeniaka. Tajemnicza kobieta, lekko zbita z tropu poruszała ustami chcąc coś powiedzieć, jednak nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. 
                                                            *** ( WSPOMNIENIA) ***
- Więc to jest Turniej?
- Tak, Sachi... A kiedyś ty zasiądziesz na moim miejscu.
Tutaj, na stanowisku Trenera.
Będziesz miała ich wszystkich pod sobą.
I nikt Ci nie przypomni, o bólu jaki Ci wyrządzili.
                                                                        *** //// ***
Szukaj mnie...
Cierpliwie dzień po dniu...
Staraj się podążać moim śladem

1 komentarz:

  1. Ojejku, rozdział jest prześwietny *u*
    Przerywanie w takim momencie to grzech ;-;
    Liczę na jak najszybsze dodanie kolejnego, bo wszystko bardzo mnie wciągnęło <:

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony